Paraside JG

 Stan miejsca z dnia 27/3/2022



Na skraju miasta był sobie luksusowy ośrodek z dyskoteką.
Potem za niewielką opłatą ochronie, służył jako miejsce libacji oraz tani hotel do zabaw.
Możliwe, że wkrótce na jego miejscu powstanie potężne osiedle o zróżnicowanych zabudowaniach
Miałoby ono nosić nazwę klubu, który był częścią kompleksu. 


Poniżej trochę szczegółowej historii:

"
Na początku lat 90. XX wieku jeleniogórski „Juventur” przeżył chwile (bo były to tylko chwile) rozkwitu. Oprócz pomieszczeń gospodarczych, węzła cieplnego, wygodnych domków wczasowych, łazienek, wzniesiono tu budynek z restauracją o wdzięcznej nazwie „Paradise” („Raj”). Odbywały się tutaj popularne, szczególnie wśród młodzieży rozbudowującego się Zabobrza, dyskoteki. Ośrodek był nowoczesny i dobrze urządzony. Jak na tamte czasy, nawet ekskluzywny. To tam właśnie, jako dyrektor Muzeum Okręgowego, zapraszałem delegacje muzealników z Finlandii, Białorusi, ZSRR, NRD i Czechosłowacji. Chwaliło się nim Miasto, goszcząc tam rozlicznych gości i delegacje. Niestety był to tylko pozorny rozkwit, bowiem od 1993 roku rozpoczęto sprzedaż majątku „Juventuru”, według wielu po zaniżonych cenach, co miało być typowym przykładem uwłaszczenia partyjnej nomenklatury (przejmowanie majątku państwowego przez osoby związane wcześniej z PZPR, w czasie uwłaszczenia istniała już Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej – SdRP). W 1994 roku sąd orzekł upadłość „Juventuru”, co praktycznie stało się w 1995 roku – wspomina dyrektor Muzeum Przyrodniczego.
- Losy całego „Juventuru” podzielił ośrodek wypoczynkowy w Jeleniej Górze, który sprzedano osobie prywatnej. Na jego terenie urządzono parking- składowisko dwusuwowych Trabantów. Z pokoi w domkach letniskowych korzystano wyjątkowo. Cały ośrodek zamarł i w końcu trafił w ręce prywatnej spółki cywilnej (jeleniogórzanin i krakowianin, do dzisiaj pozostał tylko krakowianin). Od tego czasu rozpoczął się proces degradacji tego kwitnącego ongiś i pięknego miejsca. Jeszcze w pierwszych latach po prywatyzacji, ośrodka pilnowała firma ochroniarska. Ale nieużytkowane obiekty i nieogrzewane zimą zaczęły podupadać. Brakowało pomysłu i chęci rozruszania ośrodka. Miasto też nie było zainteresowane bliższą współpracą. Ochroniarze dorabiali do niskich wynagrodzeń udostępniając pokoje na godziny. Tak więc z młodzieżowego ośrodka wypoczynkowego, dawny jeleniogórski „Juventur” stał się właściwie cichym domem schadzek. Ale jeszcze istniał – opowiada S. Firszt.

- Od czasu kiedy odeszli stąd nawet strażnicy, na teren wstąpili szabrownicy, złomiarze, młodzież szukająca atrakcyjnych miejsc pod dachem dla urządzania popijaw oraz podejrzane typy urządzające tu libacje. Kiedy w jednym z opuszczonych domków spłonęli żywcem dwaj bezdomni, miejsce to skażone zostało piętnem śmierci. Wszystko stopniowo ulegało rozkradzeniu, zdemolowaniu, zniszczeniu, skuciu, wypruciu czego się da. Tu i ówdzie ciągle wybuchały pożary. Dawny „Paradise” stał się „Hadesem”, zwykłą ruiną, która dziś grozi zawaleniem i zaprasza do swego wnętrza potencjalne ofiary przywalenia. "

Źródło tekstu: jelonka.com

Autorzy grafitti: BIOSME x BROCKI




























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Katownia w piwnicy

Zamek ZZ